piątek, 18 maja 2012

"Adwokat diabła"

Dość długo zastanawiałam się, który film wybrać jako pierwszy. Padło na "Adwokata diabła", chociaż nie jest to ani film wybitny, ani mój ulubiony, chociaż w prywatnym rankingu stoi całkiem wysoko.

Fabuła jest dosyć prosta. Młody, ambitny prawnik dostaje propozycję bardzo dobrze płatnej pracy w innym mieście. Przeprowadza się z żoną do luksusowego apartamentu w bardzo atrakcyjnym miejscu, by rozpocząć nowe, opływające w luksus życie. Jednak z czasem żona zaczyna być zaniedbywana, a priorytetem staje się praca, utrzymanie pozycji i spełnianie życzeń szefa. Mężczyzna, w pogoni za pieniądzem, zmienia się diametralnie.

Niby nic takiego, prawda? A jednak jest w tym filmie coś, co sprawia, że nie mogłam się od niego oderwać. Gdy okazuje się, że szef jest diabłem w ludzkiej skórze (dosłownie!), wiele osób pewnie zwątpi w wiarygodność filmu. Jednak jest on jednym z niewielu, w których szatan to metafora. Ale metafora tak zręcznie ukryta, że gdy w końcu się ją odkrywa, człowiek jest zadziwiony talentem scenarzysty. Przesłanie jest proste, ale bardzo aktualne w dzisiejszych czasach: ludzie pozbawiają się prawdziwego życia na rzecz władzy i to władza rządzi światem. Jednak do tego wniosku dochodzimy w miarę rozwoju akcji, co daje widzowi niesamowitą satysfakcję.

Dobór obsady jest, moim zdaniem, genialny. Zacznijmy od głównego bohatera kreowanego przez Keanu Reeves'a. Jest to głównie uczta dla oczu, chociaż całkiem zręcznie wcielił się on w tę postać. Jednak to, co przede wszystkim widzę to to, że w idealnie skrojonym garniturze wygląda właśnie tak, jak młody, przystojny i obiecujący prawnik wyglądać powinien. Al Pacino - co tu dużo mówić. Swoją charyzmą, inteligencją i przebiegłością wypełnia całą przestrzeń, niestety często nie pozostawiając ani skrawka dla biednego Keanu. Chyba nie muszę wspominać już o jego niskim głosie, który przywodzi mi na myśl papier ścierny posmarowany miodem. W roli żony Charlize Theron. Nie wiem, jak ona to robi, ale nawet, jak gra opętaną, szaloną kobietę, to nadal wygląda zjawiskowo pięknie. No i ogień w oczach też jest, kiedy trzeba.

Do pewnego momentu ten film wydaje się po prostu filmem, ale (resztkami sił się powstrzymuję, by nie spoilerować!) gdy dochodzi do zakończenia... Powiem tak: w ogóle się nie spodziewałam, że film zakończy się w TEN sposób. Obejrzyjcie i oceńcie sami, ale mnie takie zakończenie zaskoczyło.

Pozdrowienia i miłego seansu,
Gosia :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz